W zeszły weekend odbyło się u nas kolejne seminarium z czeskim pozorantem i szkoleniowcem Petrem Šolcem. Tym razem, w końcu, semi odbyło się na naszym Psim Polu. Pogoda dopisała - było ciepło, ale nie gorąco, i sucho. Petr niedawno obchodził urodziny, więc Mada przygotowała dla niego tort urodzinowy. Były świeczki, były życzenia, a potem grill, sałatki, sery, mięsa, acha - no i było też trochę szkolenia ;)
W sobotę, poza NiCowymi psami przyjechała do nas silna ekipa z Warszawy z sześcioma owczarkami niemieckimi (Dhara, Kaethe, Durga, Ugo, Havoc, Geli), przyjechał do nas rottek (Mada oszalała ze szczęścia) oraz dobermanka z Wrocławia. Wszystkie owczarki prezentowały wysoki poziom wyszkolenia, widać było, że nie pierwszy raz stają oko w oko z pozorantem. Psy trenowały posłuszeństwo w obronie, czyli skupienie na przewodniku pomimo rozproszenia w postaci pozoranta strzelającego z bata. Ćwiczyły też rewir i oszczekanie. Potem, w nagrodę za dobrą pracę, mogły ugryźć rękaw. Bardzo fajnie się na nie patrzyło.
Wrocław reprezentowała Blacky i Storm (zwany Piorunem). Blacky jest kilkumiesięczną dobermanką, która zaczyna dopiero swoją przygodę z IPO. Na placu stanęła na wysokości zadania i dzielnie walczyła z pozorantem o rękaw. Oczywiście za każdym razem udawało jej się wygrać i wtedy paradowała dumna jak paw z zębami zaciśniętymi na rękawie.
Piorun to już doświadczony zawodnik, posiadający egzaminy: BH, IPO I, PT 2, FPr 1, FPr 3. Miło się patrzyło na jego pracę i na wspaniały kontakt psa z przewodnikiem. Storm jest pierwszym rottweilerem, którego Nitro widział na placu szkoleniowym, dotychczas swoich pobratymców widywał jedynie na wystawach psów rasowych. Nie mogłyśmy pozwolić, aby takie spotkanie nie zostało udokumentowane pamiątkowym zdjęciem.
Sobotni trening, ku zadowoleniu Tomka - naszego NiCowego samca alfa, uświetniły swoją obecnością trzy boksery. Był Navarro, którego gościmy na semi z Petrem już po raz drugi. Navarro przyjeżdża gryźć rękaw. Była Lexi - siwa mordka, która czujnym okiem obserwowała nasze zmagania na placu. Przyjechał też do nas Paco - chłopak, który aktualnie z powodów zdrowotnych realizuje się w tropieniu sportowym, ale jeszcze całkiem niedawno szarpał rękawem jak szmacianą lalką. Wszystkie boksie zostały odpowiednio wymiziane.
Późnym wieczorem, rozjechaliśmy się do domów, by w niedzielę rano wcześnie wstać i znów skonfrontować nasze psy z Petrem.
Niedzielne szkolenie zaczęliśmy od znanego już nam cane corso - Drago. Corsiak gryzie zarówno rękaw, jak i zaczyna swoją przygodę z gryzieniem na pełny kostium. Widać, że szkolenie sprawia mu niebywałą przyjemność.
Następny na plac boju wkroczył piękny blond hovawart - Nektar. Nektar najpierw poćwiczył z Petrem posłuszeństwo, a potem miał spróbować czy IPO byłoby tym, co pies lubi. Na początku chłopak nie wiedział, czego się od niego oczekuje, ale już po kilku minutach zaczął szczerzyć zęby i łapać skórzaną szmatę, jak zawodowiec.
Jeśli chodzi o nasze psy, to Nitro poczynił ogromne postępy i po raz pierwszy w życiu łapał rękaw bez smyczy (tzw. ucieczki); Pera trenowała zawzięcie rewir na dwa namioty z oszczekaniem pozoranta, bez podgryzania rękawa (ciężka sprawa); Drug uczył się dostawiania się do nogi, pomimo pozoranta rozpraszającego psa - dopiero idealne dostawienie się owocowało pozwoleniem na atak; natomiast Chili dała Karolinie wyraźnie do zrozumienia, że nie jest już małą dziewczynką i na placu szkoleniowym wie co robić, a gorące wsparcie mamy nie jest jej do niczego potrzebne.
Reasumując - znów było vybornie. Nasze paszulki pokazały się od najlepszej strony, gościnne šikulki były na najwyższym poziomie, a bramborki prosto z ogniska wciąż smakują lepiej niż trzydaniowy obiad w czterogwiazdkowym hotelu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz