poniedziałek, 31 marca 2014

Pracowita sobota - 29.03.2014

Dzisiejsza sobota była bardzo pracowita, dla prawie wszystkich z nas (tylko Aneta leniuchowała). Agata z Bomblem pojechali na trening obrony z Michałem Wiśniewskim, do Przyszowic. Słoneczna pogoda jest ciężka do zniesienia dla psów krótkonosych, więc Bombel musiał się dzisiaj ciężko napracować nad upolowaniem rękawa.


O bladym świcie Karo z Chili wyruszyły do Ostravy na dwudniowe zawody agility. Pierwsze zawody dla Karo nie tylko w tym roku, ale przede wszystkim pierwsze zawody po odniesionej kontuzji we wrześniu 2013 (na ostatnich zawodach zeszłego roku). Oczywiście, żeby nie było im zbyt łatwo, Karo pojechała do Czech zakatarzona i kichająca (końcówka grypy). Reszta teamu od samego rana trzymała za dziewczyny kciuki. W sobotę Chili zdobyła pierwsze miejsce w egzaminie A1! W niedzielę nieoczekiwanie zmieniła się godzina rozpoczęcia zawodów, więc spóźniona Karo biegła egzamin bez zapoznania z torem. Prawie się udało, gdyby nie błąd na ostatniej przeszkodzie. Jumping nie był niestety szczęśliwy, Chili strąciła tyczkę. Mimo tego udało się zakwalifikować do finałów, które skończyły się dyskwalifikacją za poprawienie strefy na kładce. Zresztą, sami zobaczcie jak im poszło:
- Egzamin z soboty (7 sekund przewagi do drugiego miejsca!!) :)
- Jumping z niedzieli- strącona  tyczka (przez moją dupowatość- przyp. Karo)


Iwona z Drugiem i Tantem oraz Mada z Nitrem postanowiły zmierzyć się w tę sobotę ze śladami. Do wspólnej zabawy zaprosiły Bartka z Baloo (z Gildii Nieustraszonych). Obie dziewczyny były pełne obaw, bo psy ostatnio węszyły baaaardzo dawno, ale - jak się później okazało - martwiły się zupełnie niepotrzebnie. Na pierwszy ogień poszedł Nitro. Nitu miał dzisiaj dwa trudne zadanie - pierwszy ślad zakładał załamanie pod kątem prostym (pierwsze w życiu Nita), drugi ślad składał się z pięciu przedmiotów do oznaczenia. O dziwo, nasz rottweiler poradził sobie znakomicie, węsząc powoli i systematycznie, odnajdując załamanie i prawidłowo idąc na śladzie kroczek po kroczku. Oznaczanie przedmiotów poszło mu średnio, natomiast doskonale wracał do tropienia po każdym oznaczonym przedmiocie. Za dzisiejszy dzień otrzymuje piątkę z plusem.


Następny na polu zameldował się Baloo. Najpierw zrobił kwadrat, dla przypomnienia sobie po co pies ma nos. A potem poszedł na swój pierwszy ślad prosty. Na początku Balutek się zgubił, nie bardzo wiedząc, czego się od niego oczekuje, ale już chwilę później wciągnął zapach Bartka głęboko do płuc i żwawo ruszył do przodu. Odnalazł wszystkie podłożone na śladzie smaczki i z nosem przy ziemi przewędrował całe 20 metrów. Baloo dzisiaj też wywęszył sobie piątkę z plusem.


Kolejny pies na polu jest już psem śladowo dużo bardziej doświadczonym. I to widać. Drug poczekał przy nodze Iwony na komendę, a usłyszawszy ją ruszył do przodu jak strzała. Z nosem przy ziemi, bez oglądania się pomknął idealnie po śladzie, całe 50 metrów. Na końcu oznaczył przedmiot i w nagrodę mógł się pobawić swoją ulubioną niebieską piłeczką. Drug również dostaje piątkę z plusem, ale w kategorii zaawansowanej.


Ostatnim zawodnikiem do tropienia dzisiejszego dnia był Tantos, który miał dzisiaj wybitnie dobry dzień. Swój ślad wykonał nie tylko super dokładnie, ale także w ekspresowym tempie. Ten pies wiedział gdzie idzie, po co idzie, oglądanie go było czystą przyjemnością. Tantek za dzisiejszy trening otrzymuje szóstkę.


poniedziałek, 24 marca 2014

Weekend szkoleniowy z Pavlem Ocieczkiem 23 - 24.03.2014


W zeszły weekend Aneta z Perą oraz Iwona z Drugiem spędziły w Czechach. W niedzielę dojechała do nich Mada z Nitrem. W sobotę dziewczyny ćwiczyły z psami w parku, gdzie rozpraszały ich (poza słoneczną pogodą i żarem lejącym się z nieba) tłumy spacerowiczów z dziećmi, ludzie na rowerach lub rolkach, psy wszelkiej maści i rozmiaru, a nawet..... jeźdźcy na koniach. Nie ma lekko, psy muszą pracować w każdych warunkach, a Perka i Drug są już na tym poziomie, że takie rozproszenia są dla nich jeszcze trudne, ale już nie dekoncentrujące. Nie muszę chyba dodawać, że poradziły sobie znakomicie. Dziewczyny opalone i w doskonałych humorach wróciły do domu.


W niedzielę trening odbywał się w zaciszu zapory wodnej, na skraju lasu. Warunki przy tamie panują dokładnie odwrotne niż w parku: jest cisza, spokój i tylko od czasu do czasu znikąd pojawi się jakiś pies lub człowiek, powodując w nas nerwowe przełknięcie śliny. Bo jeśli jest spokój, to ludzie się rozluźniają, przestają kontrolować środowisko i taki nagły skok adrenaliny w postaci wkraczającego na plac człowieka lub psa jest nie do przecenienia. Tym razem taką przyjemność miała Mada i Aneta. Nitro bawił się kamieniem, a Mada robiła mu zdjęcia, kiedy nagle pies zesztywniał i okazało się, że między nogami Mady biega radośnie yorkshire terrier. Nitro jednak stanął na wysokości zadania i na polecenie położył się napięty jak struna i grzecznie czekał aż pies odejdzie. Kilka godzin później, psy biegały po skończonym treningu i naraz, na plac wkroczył żwawo człowiek, Pera rozpoznała w nim pozoranta, którego należy pogonić, jednak na polecenie wydane przez Anetę natychmiast wróciła do nogi i czujnie obserwowała człowieka z odległości. Takie sytuacje, choć stresujące, pokazują nam, ze jednak nauka nie idzie w las, a nasze psy są posłuszne i całkowicie pod naszą kontrolą nie tylko na placu treningowym, ale również w nieprzewidywalnych warunkach. 


Wracając do niedzielnego treningu, można powiedzieć, ze NiCowe owczarki doskonalą swe umiejętności z treningu na trening, natomiast nasz mini - molosek pracuje nierówno i tak do końca jeszcze wciąż nie jest przekonany czy gryzienie jest fajną zabawą czy jednak jest nudne. Lejący się nieustannie z nieba deszcz, nie ułatwiał nikomu pracy. Pera i Drug ćwiczyły oszczekanie pozoranta w namiocie, ucieczkę pozoranta oraz opanowanie emocji i chodzenie przy nodze pomiędzy gryzieniem rękawa. Obydwoje bardzo dobrze już pracują w dużym pobudzeniu i potrafią się wyciszyć i skupić w chwilach, kiedy trzeba. Aż miło się na nie patrzy.

środa, 5 marca 2014

Weekend Szkoleniowy z Petrem Šolcem, 1 - 2 marca 2014


W pierwszy, piękny i słoneczny, weekend marca mieliśmy znów okazję gościć Petra Solca. Czeski pozorant oprócz pięknej pogody przywiózł nam jak zwykle wiele wskazówek dotyczących tego, jak powinniśmy ćwiczyć z naszymi psami :)

Petr przyjechał do nas już w piątek, by jak poprzednio napić się z nami piwa. Udało nam się poznać wiele czeskich słówek, z których to mandolinka bramborova (stonka ziemniaczana) najbardziej zapadła nam w pamięć.

Ze względu na dużą liczbę psów zaczęliśmy w sobotę i w niedzielę od 7 rano, od posłuszeństwa. Na placu stawiały się kolejno bardzo różne psy- od doświadczonych i zaprawionych w bojach, po zupełne "świeżaczki".

Iwona i Drug, starzy wyjadacze ;)

Karo i Szuja, świeżynki ;)

Chwilę przed południem ruszyliśmy z obroną, na placu stanęły namioty, a Petr zmienił strój na zębo i pazuroodporny ;). Oprócz naszych znajomych już "Canecorsiarzy" (osoby posiadające psa rasy cane corso;)) na seminarium pojawiły się 2 młode bokserki Ailla i Lili, które mimo tego, iż pierwszy ras uczestniczyły w tego typu wydarzeniu poradziły sobie świetnie. 


Kolejnym świeżym adeptem gryzienia pozoranta był Navarro, również bokser. Szybko złapał o co chodzi z tą szmatą i co trzeba z nią robić.


Również pierwszy raz na szkoleniu organizowanym przez nas pojawiły się dwie suczki owczarka niemieckiego- Kala i Kleo. Pozorant, oszczekanie, rewiry to dla nich nie pierwszyzna, od razu im się spodobało w Stanicy :)

Kala


Kleo

Pojawiło się sporo młodzieży - Uran (ON), Flo, Kiara, Fart oraz Gaga (CC) oraz jedyny i niepowtarzalny bardzo groźny aussie - Reset :). Pierwszy raz gościliśmy również Rio, przesympatycznego BOSa.


Na pamiątkę super weekendu powstał film, można go obejrzeć tutaj. Zdjęcia, które robiła Agata Listowską znajdują się w jej albumie, czyli tutaj. Resztę zdjęć, na których uwiecznieni są wszyscy uczestnicy można znaleźć na naszym fan pagu, czyli tutaj.

Petr wyjechał uśmiechnięty, kolejne seminarium planujemy na maj :) 

BYŁO, JAK ZWYKLE, BARDZO WESOŁO!