Spontaniczne decyzje są podobno najlepsze. Niecałe 2
tygodnie temu podjęłam spontaniczną decyzję- biorę kolejnego psa. Zaczęło się
od niewinnej wizyty w zaprzyjaźnionej hodowli w której akurat były
szczenięta. Obejrzeliśmy szczeniaczki,
oczywiście wszystkie były urocze. Szczególnie zwróciła moją uwagę jedna suczka,
ale nie swoją urodą, bynajmniej ;) Miała na imię Furia, co wiele mówiło o tym
jak się zachowuje.
Tydzień później jechała już razem ze mną do naszego domu
wariatów. Początki zawsze są trudne dla szczeniaka. Jego świat staje na głowie,
wszystko się zmienia. Mimo tego, że Szuja (postanowiłam jednak zmienić imię
rodowodowe) straciła nagle swoje rodzeństwo, znane otoczenie to wkroczyła do
mojego domu z podniesionym ogonem. Pierwsza noc była wyjątkowo trudna, bo
wyspawszy się w samochodzie (dojechałam do domu późno, po 23)rozpoczęła
eksplorację otoczenia, która trwała do 2:30 w nocy. Potem padła, jakby ktoś
wyciągnął jej baterie, a ja mogłam się cicho wymknąć pod prysznic.
Ponieważ miałam plan , że szczeniak będzie spał w klatce to
już pierwszej nocy ułożyłam ją tam na kocyku. Była tak zmęczona, że nawet się
nie obudziła. Klatka to bardzo wygodna sprawa, pewnie wielu osobom źle się
kojarzy, ale to genialny wynalazek. Pies musi być nauczony pozostawać w klatce,
musi się ona kojarzyć bardzo pozytywnie. Nie można zamykać w niej psa za karę.
Pierwszej nocy już po 2 godzinach była pierwsza pobudka, wyczekałam
moment w którym Szuja przez chwilę nie piszczała i wypuściłam ją z klatki, a
potem na dwór, żeby mogła się załatwić. To istotny element uczenia psa
zostawania w klatce- praktycznie każdy pies na początku będzie piszczał i
szczekał. Wypuszczenie go w momencie, gdy drze się: „wypuśćcie mnie, wypuśćcie
mnie!!” poskutkuje tylko tym, że bardzo szybko nauczy się, że odpowiednio
głośne protesty pomogą mu się wydostać. Oczywiście malutki, słodziutki
szczeniaczek płaczący w klatce może wydawać się bardzo biedny i nieszczęśliwy,
ale tak naprawdę nic mu się złego nie dzieje. Po prostu małe psy, tak, jak małe
dzieci wydzierają się, gdy czegoś chcą J Na początku zamykajmy szczeniaczka na chwilę,
dosłownie parę minut, niech sobie śpi w klatce, gdy wraca ze spaceru i jest
zmęczony. Musi to być jego miejsce odpoczynku, tak samo jak zwykłe posłanie dla
psa, tyle, że ze ścianami. Zalety klatki można docenić, gdy pies zaczyna
zmieniać zęby i gryźć co popadnie, ale przede wszystkim na wszelkich
wyjazdach. Można klatkę rozstawić,
pieska schować - pies jest bezpieczny i
czuje się dobrze w „swoim” miejscu. My możemy spokojnie zostawić go np. w
hotelowym pokoju i zjeść np. kolację bez zbędnego zaciskania pośladków na myśl
o tym, że nasz Faficzek pożera właśnie drzwi.
To naprawdę bardzo wygodne, trzeba tylko sprawić, żeby pies lubił swoją
klatkę. Mogą w tym pomóc np. zabawki typu Kong - z mocnej trwałej gumy, które
można wypełnić jedzeniem i dać psu by sobie je pochłaniał w czasie, gdy jest
zamknięty.
Poniżej linki do dwóch filmów z pierwszą i drugą lekcją wchodzenia do klatki na komendę. Oprócz tego
często zachęcam Szuję. by wchodziła do klatki i np. gryzła tam zabawki. Za
każdym razem, gdy wychodzę z domu daję
jej do klatki Konga wypełnionego czymś pysznym. Pewnie trochę piszczy, ale
zawsze jak wracam (po ok. 2-3 h) jest potwornie zaspana, a kong jest
wyczyszczony do ostatniego okruszeczka.
Karo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz