niedziela, 26 stycznia 2014

Czeski weekend - ślady i obrona


W dniach 25 - 26 stycznia 2014 roku Grupa NiC zorganizowała seminarium ze śladów z Karelem Kovacem oraz z obrony z Pavlem Ocieczkiem. Zanim przejdziemy do szczegółowego opisu tego weekendu, pragniemy z dumą ogłosić powstanie dwóch nowych jednostek miar - "kwadrat" oraz "marcinek". Kwadrat jest jednostką czasu (trzy kwadraty mieszczą się w jednej dobie), natomiast marcinek jest jednostką długości (pięć marcinków mieści się w jednym metrze). Jednym słowem - jak zwykle nie było nudno ;)



W sobotę grupa została podzielona na dwie podgrupy, część uczestników poszła deptać ślady z Karelem, a część ćwiczyła obronę z Pavlem. Temperatura oscylowała w okolicach minus 15 stopni, śnieg sypał, wiatr wiał, cały świat mówił nam, że powinniśmy siedzieć w domu z kubkiem herbaty w ręce. Dzielnie ignorowaliśmy pogodę i (o dziwo) nikt nam nie zamarzł (nie liczymy niektórych samochodów). Grupę śladową reprezentowały Krysia (po czesku Krzysia) ze swoim hovawartem Jasiem (Tu Pilnuje), Iwonka (po czesku Sylvija) z Tantkiem (Grand Zagland) oraz Marcin ze swoją malutką malinką Farą (Marshall Dogs). Jaś jest już doświadczonym psem, bardzo pewnie i płynnie idzie po śladzie, doskonale zaznacza przedmioty, tworzą z Krysią wyśmienitą parę. Nasz Tanto również poczynił duże postępy, odkąd siedzi na IPO-wej emeryturze i do znudzenia ćwiczy posłuszeństwo oraz ślady (z wyłączeniem obrony). Wszystkie jesteśmy z niego dumne i pokładamy w nim oraz Drugu nadzieje, że chłopaki będą reprezentowały Grupę NiC w tej dyscyplinie sportowej (przynajmniej Nitro i Pera bardzo pokładają). Mała Fara zrobiła swój pierwszy kwadrat w życiu i, jak to malinois, była bardzo kontent z łatwo dostępnych smaczków. 


Z Pavlem ćwiczyły cztery psy, każdy miał trzy wyjścia na plac. Sesje były kilkuminutowe, maksymalnie do 10 minut, bo mróz był naprawdę zabójczy. Na pierwszy ogień poszedł Grom - american staffordshire terrier wraz ze swoim przewodnikiem Marcinem. Razem stanęli na przeciwko czeskiego pozoranta i godnie reprezentowali nasz kraj ;) Grom jest bardzo skocznym psem (jak na teriera przystało), pomimo swojego niewielkiego wzrostu, potrafił łapać rękaw wysokiego pozoranta bez żadnej taryfy ulgowej. Niesamowite wrażenie robił jego wiecznie rozmerdany ogonek, szczególnie, gdy niósł w zębach upolowany rękaw. Następna była Pera (z Třešňáku), która grzecznie wmaszerowała na plac u boku Anety, pozwoliła przywitać się Anecie z Pavlem (zerkając podejrzliwie, bo jednak nie ufała pierwszy raz widzianemu pozorantowi), a potem na komendę "Uważaj!" mogła już spokojnie rozedrzeć paszczę i  szczekać. Pera była zdecydowanie najgrzeczniejszym psem na placu szkoleniowym, przepięknie włączała i wyłączała się z trybu obrony. Następnie na plac wmaszerował Drug (z Ječmínkova Kraje). Tym razem Iwona dopilnowała, by Drug wszedł na plac przy nodze, bez zbędnej ekscytacji - tak, by przewodnik mógł przywitać się z pozorantem, a pies grzecznie siedział przy nodze. Dla Druga było to bardzo trudne, on chciał gryźć, bawić się, szarpać - on chciał obrony, a nie posłuszeństwa. Niestety Iwona zadecydowała, że Druguś już ma ponad rok i czas na savoir vivre nie tylko na posłuszeństwie i śladach, ale również na obronie. Ostatnim psem był Nitro (Nice And Lovely). Nituś ma najmniejsze doświadczenie na obronie, więc każdy pozorant najpierw się z nim serdecznie wita, a potem zaczynają się harce i zabawy szarpakiem. Tym razem Pavel poświęcił się pracy bez reszty i pozwolił Nitowi przeciągać się po śniegu na leżąco, pies był zachwycony.



Trzy kwadraty później obie podgrupy połączyły się w jedność i spotkały na wykładzie Karela na temat zmysłu powonienia u psa, sposobu unoszenia się zapachu oraz instrukcjach na temat układania śladów. Nie było już z nami Fary, w zamian pojawiły się trzy owczarki niemieckie użytkowe: Fabiola (K-9 Border Unit) oraz dwójka jej kilkunastotygodniowych szczeniaków: Gasira i Gringo (Rosa Polonica). Przed wykładem Karel ułożył ślady dla bardziej doświadczonych psów i w czasie, kiedy my dochodziliśmy do siebie nad kubkiem kawy, ślady już stygły, by psom utrudnić pracę. Po godzinie pierwszy wyruszył Drug. Musiał pójść obcym śladem, bez smaczków, z dwoma przedmiotami do oznaczenia, dwoma załamaniami pod kątem prostym i jednym pod kątem ostrym. Iwona złapała się za głowę, ale Drug dał radę. Jak zwykle, poszło mu wybornie. 


Następny był Jaś. Jego ślad zakładał powrót po pętli oddalonej od poprzedniego śladu o 20 cm. Krysia zwątpiła w psa, bo wyglądało na to, że chce wrócić się po śladzie już raz przebytym; natomiast Jasiek wiedział, co robi. I znów nauczyliśmy się, że trzeba zaufać psiemu nosowi, bo wie lepiej niż my. 


Ostatnim psem z ułożonym przez Karela śladem była Fabiola. Zastanawialiśmy się grupowo, co takiego przygotował dla Marzeny Karel, bo z odległości wszystko wyglądało bardzo prosto. Fabia szybko i sprawnie ruszyła przed siebie, skręciła pod kątem prostym, zaznaczyła przedmiot, znów skręt, przedmiot, skręt, koniec. Okazało się, ślad biegł wzdłuż oraz w poprzek wyraźnych tropów zwierzyny leśnej (sarny i bażanta). Psica jednak nie dała się oszukać i szła jak po sznurku.


Potem reszta z nas poszła ułożyć dla psów początkujących kwadraty. Bok kwadratu miał mieć 10 marcinków długości, cały miał być wydeptany, a więc pokryty naszym zapachem, z rozrzuconymi 20 smaczkami. Szczeniaki potrzebowały chwili, żeby przypomnieć sobie o co chodzi, a potem już dzielnie z nosem przy ziemi szukały smaczków. Pera i Nitro zrobiły swoje kwadraty sprawnie i szybko. Pomimo tego, że ćwiczyły niedaleko siebie, potrafiły się skupić na tropieniu, a komenda "Wąchaj" wystarczała, by schylały łeb do ziemi i węszyły nasz zapach. Najtrudniej miał Grom. Marcin ambitnie ułożył kwadrat o długości 25 marcinków i biedny pies musiał przemierzyć kilometry, by zebrać swoje 20 smaczków. Potem nastąpiła przerwa obiadowa z drugim wykładem, a po przerwie powtórka z rozrywki.



W niedzielę wspierała nas Karo (po czesku Karolinka) z Chili i Szują, dzięki czemu po skończonej pracy psy mogły się wybiegać w swoim ulubionym towarzystwie (Nitro musiał podzielić swój czas pomiędzy Perę, Chili i Szuję, co spowodowało, że był naprawdę porządnie wybieganym psem). Rozjechaliśmy się do domów w radosnych nastrojach, dumni ze swoich psów i zadowoleni z ich postępów oraz z głowami pełnymi planów na przyszłość (np. Mada ma w planie 100 kwadratów do marca). Więcej takich weekendów!

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Ślady i posłuszeństwo

Dnia 11 stycznia 2014 roku odbył się nasz grupowy trening, na który został zaproszony NiCowy przyjaciel: cane corso Baloo z Gildii Nieustraszonych wraz ze swoimi opiekunami - Martą i Bartkiem. Baloo ćwiczył podstawy posłuszeństwa oraz podstawy tropienia z Iwoną. 


Na treningu stawili się kolejno: Iwona z Tantem i Drugiem, Mada z Milą i Nitrem oraz Karo z Chili i Szują. Tak, żeby było parzyście :) Tanto ćwiczy chodzenie przy nodze oraz wszelkie zwroty, ponieważ jego niedawna kontuzja kręgosłupa, usztywniła Tantusiowy chód i teraz robimy wszystko, by przywrócić psu poprzednią sprawność. Dlatego właśnie Iwona trenuje chód pijanego zająca, zwanego również tropem węża, żeby Tantek mógł obracać się we wszystkich kierunkach za parówką trzymaną w dłoni. Drug trenuje prawidłową pozycję przy nodze, co oznacza prawą łopatkę psa na wysokości kolana przewodnika, wysoko trzymaną głowę oraz sprężysty chód defiladowy. Nie jest to łatwe, szczególnie przy gabarytach Druga. Obydwaj chłopcy specjalizują się w tropieniu sportowym, na śladzie nie mają sobie równych. Udało nam się nakręcić film dokumentujący ich postępy. 



Nitro trenuje dzielnie aport oraz dokładne zmiany pozycji (z tylnymi łapkami nieruchomo tkwiącymi na ziemi). Nuuuuuda. Dla rozrywki ćwiczy zmiany pozycji w marszu, co jest o niebo ciekawsze, a przede wszystkim nagradzane w ruchu - piłeczką, a nie smaczkami, jak ćwiczenia stacjonarne. Milenka ćwiczy żebractwo. Jest w tym fenomenalnie dobra. Nitro z Milką próbują też zrozumieć zasady tropienia i grzecznie trenują pod okiem Iwony.


Ostatnią parę stanowiły nasze malinkowe dziewczynki. Chili już wszystko potrafi, więc tylko ćwiczy szybkość oraz dokładność wykonywanych ćwiczeń, natomiast dla Szui wszystko jest nowe. Potrafi już siedzieć i warować na komendę (bez gestu) oraz wytrwać kilka sekund w żądanej pozycji. Potrafi też pozostać na miejscu na odległość kilku kroków oraz dostawić się do nogi, za ręką ze smaczkiem. Ćwiczy też przywołanie - na razie prędkość i radość z biegu do przewodnika. Film z treningu.

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Seminarium z Petrem Šolcem 03 - 05.01.2014

Petr i jego wielbicielki (foto Bartłomiej Haratym)

W miniony weekend odbyło się seminarium organizowane przez Grupę NiC, które poprowadził Petr Šolc - czeski szkoleniowiec, pozorant, hodowca owczarków niemieckich użytkowych. Seminarium było trzydniowe. W piątek spotkaliśmy się w knajpie w Gliwicach, gdzie łamaliśmy bariery językowe (z każdym piwem Petr mówił coraz lepiej po polsku, a my po czesku) oraz przedstawialiśmy pokrótce każdego psa i nasze oczekiwania związane z seminarium. Było bardzo wesoło, w pewnym momencie nawet Petr założył się z Madą, że nauczy Nitra aportu. Skończyliśmy przed północą, bo w sobotę punktualnie o 9:00 wszyscy musieliśmy się stawić na boisku w Stanicy.

Sobota powitała nas piękną pogodą, było ciepło i słonecznie. Zaczęliśmy od treningu posłuszeństwa. Na pierwszy ogień poszedł Nitro i jego problem z aportem. Petr popatrzył jak Mada pracuje, po czym przejął psa, aport, kliker i smaczki i w 15 minut zrobił to, czego Mada nie potrafiła zrobić przez 10 miesięcy. Nauczył Nitra trzymać koziołek w pysku tak długo, aż nie usłyszy komendy zwalniającej. Magia! Potem na plac dumnie wkroczył zaprzyjaźniony z Grupą NiC pręgowany cane corso - Baloo z Gildii Nieustraszonych. Baloo ćwiczył przywołanie i chodzenie przy nodze. Ćwiczył też rzucanie śliną na odległość oraz jak trzepnąć głową, by obślinić największą liczbę osób. Jest w tym naprawdę dobry!

 Baloo i przywołanie (foto Magdalena Kryńska)

Po Baloo na boisku zameldował się Tanto (Grand Zagland). Tantek ma problem z chodzeniem przy nodze, nie trzyma ładnie pozycji przy nodze i nie pilnuje zadu. Petr pokazał nam jak to korygować i nauczył Iwonę co robić, aby Tanto pięknie wyglądał nie tylko sam, ale również w Jej towarzystwie. 

Skupiony Tantos (foto Magdalena Kryńska)

Po posłuszeństwie przyszła kolej na trening z obrony. Każdy pies miał trzy wejścia i mógł je dowolnie wykorzystać, dzieląc na posłuszeństwo i obronę (jak Nitro), albo w całości wykorzystując na posłuszeństwo (jak Baloo i Tantos), ewentualnie wszystkie trzy wejścia wykorzystać na pracę z pozorantem (pozostałe psy). Pierwszy na plac wkroczył kolejny pręgowany cane corso - Drago (Diablo z Gildii Nieustraszonych). Okazało się, że pomimo swojej wagi, nie jest to pies ociężały. Skakał na wysokość twarzy pozoranta, szczekając jednocześnie i nie widać było po nim krzty zmęczenia. Pięknie robił czołówki i puszczał rękaw na polecenie, aż miło było popatrzeć. 

 Kłapouchy Drago (foto Magdalena Kryńska)

Następna w kolejce była suka owczarka niemieckiego długowłosego - Neria. Neri do łapania rękawa podeszła ostrożnie, natomiast na wszelki wypadek pokazała pozorantowi arsenał swoich zębów. Robi wrażenie! 

Wyszczerzona Neri (foto Magdalena Kryńska)

Na plac wkroczyła wciąż szczekając Pera z Třešňáku i przywitała się ze swoim hodowcą, czyli dziadkiem? :) Perka aktualnie ćwiczy puszczanie i robi to bezbłędnie. 

Pera ćwiczy oszczekanie (foto Karolina Skowron)

Następnie ćwiczył Porto (Brave Heart z Gildii Nieustraszonych), kolejny pręgowany corsiak. Portowi bardzo podoba się zabawa z pozorantem, a jego warkot robi wrażenie na wszystkich obserwatorach.

 Polujący Porto (foto Magdalena Kryńska)

Idąc za ciosem na plac wkroczył młody czarny CC Chivas z Gildii Nieustraszonych. Jego ogromne uszyska trzepotały na wietrze, gdy szarpał Petra niczym szmacianą laleczkę.

Nie trzeba skakać, gdy się jest tak dużym
Chivas (foto Magdalena Kryńska) 

W grupę cane corso idealnie wpasowała się nasza malinka Chili Extra Temperament, która w swoich różowych szelkach wyglądała uroczo. Chilinka jednak przestaje być urocza, gdy staje twarzą w twarz z pozorantem, wtedy staje się niebezpieczna i myśli tylko o tym, by upolować rękaw. 

Słodka Chili (foto Magdalena Kryńska)

Kolejny pies, to Drug z Ječmínkova Kraje. Druguś jest bardzo nakręcony na obronę, szczeka jak owczarek, ale ślini się jak molos. Wygląda to naprawdę poważnie. 

Drug w swoim żywiole (foto Magdalena Kryńska)

Ostatnim psem ćwiczącym pod IPO był Nitro Nice And Lovely. Nitu jest rottweilerem pokojowo nastawionym do świata, chętnie się bawił z pozorantem gryzakiem, ale bez specjalnego zacięcia. 

Groźnie wyglądający Nitro (foto Karolina Skowron)

A potem przyszedł On. Czarny CC Mauro con Amore Volturi. Maurycy nie bawi się z pozorantem w gryzienie rękawa. On gryzie na pełen kostium i robi to na poważnie. Szczerze mówiąc, Mauricio zrobił wrażenie na nas wszystkich swoją postawą, opanowaniem, spokojem i atakiem. Mada wciąż wspomina go z rozrzewnieniem. 

Boski Mauro (foto Magdalena Kryńska)

Sobotę zakończyliśmy w radosnym usposobieniu i w ciemnościach rozjechaliśmy się po domach.

Niedziela nie była już słoneczna, ale na szczęście było ciepło i nie padało. Scenariusz był podobny, jak w sobotę. O 9:00 zaczęło się posłuszeństwo, o 10:00 obrona. Tym razem również Drug ćwiczył - chodzenie przy nodze oraz odsunięcie widocznej nagrody. Mądry chłopak szybko pojął, czego od niego Petr oczekuje i dostosował się do nowych reguł. 

 Drug słucha uwag Petra (foto Magdalena Kryńska)

Nitro wciąż udoskonalał swój aport, a po nim na plac wkroczyła Szuja (Furia Marshall Dogs). Furia uczyła się chodzenia przy nodze oraz wszelkich zwrotów i dostawiania się do nogi. Ponieważ za dobrze wykonane ćwiczenie była hojnie obdarowywana parówkami, ćwiczenie szło jej wybornie. 

Furia na swoim pierwszym seminarium (foto Magdalena Kryńska)

Baloo na pierwszym wejściu miał gorszy humor, ale potem już poszło wszystko dobrze. Niedzielny trening stał się też swego rodzaju przedszkolem, gdyż poza małą Szują przyjechała jej rodzona siostra Fara Marshall Dogs oraz pięciomiesięczne szczeniaki cane corso Goran i Gaga z Gildii Nieustraszonych. 

Mały szczeniaczek Goran (foto Magdalena Kryńska)

W niedzielę pojawiły się nowe psy. Na plac boju wkroczył malinois Astor, który gryzł pozoranta z zacięciem charakteryzującym jedynie maliniaki. 

 Astor ze swoją zdobyczą (foto Magdalena Kryńska)

Potem pojawił się Bombelek (Jeymie od Ivetki Vel-Om), który w sobotę nie mógł się stawić, więc w niedzielę pogryzł Petra awansem za dwa dni. Biedny Petr. 

Bombel próbuje przewrócić Petra (foto Karolina Skowron)

Na koniec wszedł znowu Mauro, który ćwiczył puszczanie, ale nie w taki sposób, w jaki ćwiczą IPOwe psy. Mauro był szczuty na pozoranta, a potem kilka metrów przed nim, gdy już prawie czuł go na zębach, słyszał komendę "Puść" i musiał obejść się smakiem, minąć Petra i wrócić do nogi swojego przewodnika. Niesamowity widok. Tuż przed zmrokiem opuszczonym placem zawładnęły małe malinki z Marshall Dogs i ćwiczyły posłuszeństwo.

Mała Fara szybko się uczy (foto Magdalena Kryńska)

Weekend był bardzo udany. Nie tylko wiele się nauczyliśmy, ale też poznaliśmy niesamowitych ludzi i wspaniałe psy. Mamy nadzieję, ze regularnie będą następować powtórki z rozrywki! Film.

Zmęczeni i szczęśliwi uczestnicy seminarium (foto Ewa Wanecka)